Wspierajmy fretki w potrzebie.

Jeżeli znalazłeś bezdomną fretkę, potrąconą przez samochód, byłeś świadkiem wypadku lub innego zdarzenia losowego z udziałem zwierząt nie zwlekaj - udziel pomocy.
Zwierzęta też cierpią. Skontaktuj się z wolontariuszami Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek, Strażą Miejską, policją, najbliższym gabinetem weterynaryjnym lub wejdź na stronę Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek tu uzyskasz pomoc.
Na zamieszczonej mapce znajdziesz kontakty do naszych wolontariuszy.

Aukcje charytatywne na rzecz Stowarzyszenia zobacz i kup. Dochód jest przeznaczony na cele statutowe.

sobota

Sezon fretkowy otwarty!

Właściciel Fretki tak, jak właściciel motocykla pewnego dnia wychodzi po raz pierwszy na wiosenny spacer. Kilka minut temu rozpoczęła się astronomiczna wiosna anno domini 2010. Kizia zainaugurowała dzisiaj sezon spacerowy.
Koło południa wybraliśmy się na rodzinne lody na Starówce a potem wyszłam z Kizią "przewietrzyć futerko". Nic ciekawego nie ma w spacerach z fretkami, ot po prostu pan lub pani + fretka + szeleczki + trochę dworu i spacer gotowy. Ale nasz dzisiejszy spacer był inny. Nie chodzi o to, że pierwszy tego roku ale chodzi o towarzystwo jakie miałyśmy. Były to sroki i gawrony.
Wyszłyśmy na dwór ok 14. Pogoda wymarzona do pochodzenia po trawniku bo na razie trawy brak. Błota już nie ma a kupy posprzątane. Zostały jedynie dwie wielkie hałdy śniegu ale nie cieknie z nich. Tak więc ja + Kizia poszłyśmy na dwór. Postawiłam Kiziulca na ziemi a ta od razu wędruje pod drzewo i zaczyna się wspinać po pniu. Nie wyszło jej to za bardzo więc postanowiła się wspiąć na mnie. Wzięłam Kizie z nóg, postawiłam na ziemi i, jak przystało na właściciela fretki, chodziłam za nią.
Nagle rozpętała się ptasia awantura. Nad nami zaczeły latać gawrony i sroki wydzierając się ile sił w gardłach. Stoczy jazgot jest trudny do zniesienia a tu dwie sroki i jeden gawron. Wrzask koszmarny. Odeszłyśmy od drzewa w stronę następnego a to ptactwo za nami. Siadły na gałęziach nad nami i darły się. Zabrałam więc Kizię dalej a te znów za nami. W końcu wyszłam z fretką z placu zabaw i poszłam na inny trawnik. A te za nami. Siadły na kasztanowcu i jak nie zaczną się drzeć i przelatywać co chwilę tuż nad moją głową... uznałam, że mamy dość. Wzięłam Kizie na rękę i poszłam w stronę domu. Sroki i gawron za nami.
A Kizia? Ona olała ptasią awanturą. Wąchała ziemię, wąchała krzaki, ścieg i kamyki. Pięknie potrafi chodzić na smyczy. Biegnie za mną lub idzie tuż za nogą. Jak się zatrzymam to wspina się po nogawce w górę i całuje policzki.
Po powrocie pojadła dobrego i śpi.