Ostatnio w temacie więcej piszę o naszej podopiecznej Toli więc dzisiaj będzie o Milo i Kizi.
U Kizi nic nowego.
Wygląda dość dobrze. Humor dopisuje, apetyt również. Jedynie martwią mnie łyse placki na grzbiecie. W przyszłym tygodniu mamy umówioną wizytę na USG. Zajrzymy do środka co z nadnerczami. Lucrin dostała w połowie stycznia. Nie było widocznej poprawy jeśli idzie o futerko. Kiedy ją adoptowałam dwie porcje Lucrinu sprawiły, że całkowicie zarosła. Teraz łyse plamki nie zniknęły. Kizia jest niezwykle pogodną istotką. Psotna, bardzo inteligentna, bystra. Zaczepia kota a jak Tyciek podnosi łapę aby walnąć to gugając ucieka. Pedantyczna w kuwecie. Nawet jak ma ochotę na kupę pod drzwiami to też zawsze robi w tym samym miejscu. Apetyt dobry. Wybrzydza na mięso
Obie - Milo i Kizia jedzą teraz wyłącznie zadnią wołowinę lub ligawę. Indyka nawet nie chcą polizać. Dawniej jadały rozbratel ale od pewnego czasu (a dokładnie od kiedy zlikwidowano sklep w którym robiłam zakupy) strajkują i marudzą ale jak dostaną to co chcą to dopełniają jak tylko się da ich małe brzuski a potem zapadają w sen i trawią. Tola mięsa nie je.
Zabawnie zachowują się dziewczyny w temacie wody. W domu są dwie stacjonarne miski z wodą: w kuchni i w łazience. Od kiedy jest Tola - jest jeszcze jedna, na drzwiczkach jej transportera (a wcześniej na klatce) i całe czworonożne towarzystwo tylko z tej jednej pic chce. Woda w łazience stoi a u Toli wypita bywa, że dolewam trzy razy dziennie. Widocznie ta jest najlepsza
Mam już kupiony Frontline, świeżą parafinkę, RC do rozrabiania i gerberki.
Kizia ma komplet szczepień, uszka czyste, skontrolowane. Gotowa na zlot.
Milo za 3 tygodnie skończy dwa lata!!! Duża z niej dziewczynka. Dwa dni temu byłam z fretami u Dr Ani. Milo dostała implant. Długo rozmawiałam z Panią Doktor o jej pierwszej rujce, o wygaszaniu, sterylizacji chemicznej, o ryzyku ropomacicza itp. Podjęłyśmy decyzję, ze Milo teraz dostaje implant w drugim tygodniu rujki. Zabrałam się za czytanie, wiem że za późno bo powinnam poczytać wcześniej wszelkie "za" i "przeciw". Mam nadzieję, że Milo nie będzie miała rujek. Co do potencjalnych problemów z ropomaciczem to na razie się tym nie martwię bo mamy przecież w Warszawie świetnego speca od USG... Ciekawi mnie jak zmieni się Milo. Czy nadal będzie zgryzakiem czy też złagodnieje i "zmileje" bo "miła" to ona jest ale dla nas. Dr Anię chciała parę razy dziabnąć. Nie udało się
Wisienkę ma śliczną
W ciągu ostatnich, dosłownie kilkunastu dni, zrobiła wielki skok rehabilitacyjny. Jeśli przemieszcza się po jakiejś nierównej powierzchni wspina się na nogach, unosi pupę kiedy pije wodę z Tolusiowej miski, śpi zwinięta w kłębek, systematycznie myje pupę, łapy i ogon. Stara się podrapać nogą. Kiedy je to siedzi w pozycji fretkowej, z podciągniętymi nogami. Wiosłuje, rowerkuje. Świadomie siusia. Zaczęła przychodzić do łazienki na siu-siu. Mniej się brudzi kupą a co za tym idzie mniej i rzadziej musi być kąpana. Są dni kiedy kapię ją tylko jeden raz! Merda ogonem, kopie nogami. Samodzielnie wchodzi do kuwety, do szafy. Dużą radość ma z balkonu na którym bardzo lubi przebywać. Przestała atakować Tolę. Wczoraj obie spały w Tolusiowym transporterze. Tola w hamaku a Milo na szmatkach pod hamakiem.
Z racji rujki szczepienie przeciwko wściekliźnie zostało odroczone do połowy maja. Nosówka będzie w połowie lipca.
Uszka czyste. Milo też jest gotowa do zlotu. Już sobie ostrzy zęby
U Kizi nic nowego.


Zabawnie zachowują się dziewczyny w temacie wody. W domu są dwie stacjonarne miski z wodą: w kuchni i w łazience. Od kiedy jest Tola - jest jeszcze jedna, na drzwiczkach jej transportera (a wcześniej na klatce) i całe czworonożne towarzystwo tylko z tej jednej pic chce. Woda w łazience stoi a u Toli wypita bywa, że dolewam trzy razy dziennie. Widocznie ta jest najlepsza

Mam już kupiony Frontline, świeżą parafinkę, RC do rozrabiania i gerberki.
Kizia ma komplet szczepień, uszka czyste, skontrolowane. Gotowa na zlot.
Milo za 3 tygodnie skończy dwa lata!!! Duża z niej dziewczynka. Dwa dni temu byłam z fretami u Dr Ani. Milo dostała implant. Długo rozmawiałam z Panią Doktor o jej pierwszej rujce, o wygaszaniu, sterylizacji chemicznej, o ryzyku ropomacicza itp. Podjęłyśmy decyzję, ze Milo teraz dostaje implant w drugim tygodniu rujki. Zabrałam się za czytanie, wiem że za późno bo powinnam poczytać wcześniej wszelkie "za" i "przeciw". Mam nadzieję, że Milo nie będzie miała rujek. Co do potencjalnych problemów z ropomaciczem to na razie się tym nie martwię bo mamy przecież w Warszawie świetnego speca od USG... Ciekawi mnie jak zmieni się Milo. Czy nadal będzie zgryzakiem czy też złagodnieje i "zmileje" bo "miła" to ona jest ale dla nas. Dr Anię chciała parę razy dziabnąć. Nie udało się

Wisienkę ma śliczną

W ciągu ostatnich, dosłownie kilkunastu dni, zrobiła wielki skok rehabilitacyjny. Jeśli przemieszcza się po jakiejś nierównej powierzchni wspina się na nogach, unosi pupę kiedy pije wodę z Tolusiowej miski, śpi zwinięta w kłębek, systematycznie myje pupę, łapy i ogon. Stara się podrapać nogą. Kiedy je to siedzi w pozycji fretkowej, z podciągniętymi nogami. Wiosłuje, rowerkuje. Świadomie siusia. Zaczęła przychodzić do łazienki na siu-siu. Mniej się brudzi kupą a co za tym idzie mniej i rzadziej musi być kąpana. Są dni kiedy kapię ją tylko jeden raz! Merda ogonem, kopie nogami. Samodzielnie wchodzi do kuwety, do szafy. Dużą radość ma z balkonu na którym bardzo lubi przebywać. Przestała atakować Tolę. Wczoraj obie spały w Tolusiowym transporterze. Tola w hamaku a Milo na szmatkach pod hamakiem.
Z racji rujki szczepienie przeciwko wściekliźnie zostało odroczone do połowy maja. Nosówka będzie w połowie lipca.
Uszka czyste. Milo też jest gotowa do zlotu. Już sobie ostrzy zęby
