Wspierajmy fretki w potrzebie.

Jeżeli znalazłeś bezdomną fretkę, potrąconą przez samochód, byłeś świadkiem wypadku lub innego zdarzenia losowego z udziałem zwierząt nie zwlekaj - udziel pomocy.
Zwierzęta też cierpią. Skontaktuj się z wolontariuszami Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek, Strażą Miejską, policją, najbliższym gabinetem weterynaryjnym lub wejdź na stronę Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek tu uzyskasz pomoc.
Na zamieszczonej mapce znajdziesz kontakty do naszych wolontariuszy.

Aukcje charytatywne na rzecz Stowarzyszenia zobacz i kup. Dochód jest przeznaczony na cele statutowe.

środa

Nie jest dobrze

A wręcz całkiem źle. Dzisiaj Milo wysiusiała się w kolorze dobrze wygotowanego barszczyku z buraczków. Wróciłam ze szkoły około 13, wysiusiałam dziewczynę. Potem pojechałam z koleżanką za przedferyjne zakupy. Wróciłam i ok godziny 17 ponownie wysiusiałam Milutką. To, co z niej wyleciało przeraziło mnie. Błyskiem telefon do Ogonka do przemiłego Pana Kuby i jazda na Bemowo. Tam i Pan Kuba oniemiał jak "barszczyk" zobaczył. Siuśki poszły do laboratorium a Milutka została przebadana. Niby zachowanie ok. Jadła, pogodna a jednak... siuśko - tragedia.
Pan Kuba zbadał, dał zastrzyki, poinstruował co przez najbliższe 24 godziny robimy i wysłał na USG do dr M.

Jednak duże miasto to zupełnie inny świat. O 20.05 wyszłam z Ogonka, przejechałam na drugi kraniec Warsiawki i po pół godzinie Milo miała robione USG. Wynik całkiem dobry. W zasadzie nic złego poza stanem zapalnym nie ma. Dobre i to. Wiem, że nie ma kamieni, że pęcherz cały. Teraz zastrzyki co 4 godziny i jutro a w zasadzie już dzisiaj kolejna wizyta.

Tym sposobem nasz wyjazd w góry stanął pod bardzo dużym znakiem zapytania. Mynia boi się